Twitter Facebook
Standaryzacja a rozwój języka

Standaryzacja a rozwój języka

Szymon Gruda, student UW

Spośród wszystkich zagadnień dotyczących procesu rewitalizacji języka szczególnie interesujący wydaje się problem standaryzacji. Większość języków posiadających szeroki zakres użycia w komunikacji rozwinęło – w sposób spontaniczny albo na mocy arbitralnych decyzji uczonych czy instytucji rządowych – jakiś rodzaj językowej normy. Wydaje się, że stworzenie takiego standardu jest ważnym, być może nawet koniecznym, warunkiem rozwoju języka. Z drugiej strony w przypadku wielu języków, nawet tych używanych przez bardzo niewielką liczbę użytkowników, możliwe jest wyodrębnienie pewnej liczby lokalnych odmian, nieraz istotnie się od siebie różniących. Nie należy również zapominać, że samo rozróżnienie pomiędzy językiem i dialektem ma charakter sztuczny i konwencjonalny oraz że to okoliczności pozajęzykowe decydują o tym, czy należy mówić o jednym języku z pewnymi odmianami dialektalnymi, czy też o grupie blisko spokrewnionych języków. Dialektalna a także socjolektalna. różnorodność języka jest ponadto ważną częścią jego bogactwa i piękna, dlatego też proces standaryzacji, wymagający dokonania wyboru między cechami różnych dialektów, może stać się dla tego bogactwa zagrożeniem.

Istnieje kilka podstawowych sposobów, za których pomocą społeczeństwo mówiące danym językiem może poradzić sobie z problemem standaryzacji. Większość współczesnych narodów i społeczności językowych w pewnym momencie historycznym wypracowała standardowy, „literacki” język. Proces ten mógł być zdeterminowany przez czynniki polityczne, kiedy to specyficzny dialekt politycznego centrum – stolicy czy dworu władcy – stał się standardem językowym dla reszty kraju; proces normalizacji bywa jednak również bardziej skomplikowany. Czasem wpływ jednego autora może być tak wielki, że decyduje o cechach języka standardowego. W ten sposób na przykład literacki język niemiecki czy włoski uległy wpływom odmian języka używanych odpowiednio przez Lutra i Dantego. Z drugiej strony, część społeczności językowych – przykładem niech będą Norwedzy – obrała inną drogę, dążąc do zachowania językowej różnorodności i podkreślając równy status  każdej z odmian języka. Warto jednak zaznaczyć, że nawet w Norwegii istnieje kilka równorzędnych standardów językowych.

Trudno wyobrazić sobie proces rewitalizacji czy nawet opisu języka bez pewnej formy standaryzacji de facto: słowniki i podręczniki gramatyki muszą wybierać spośród zarejestrowanych reguł gramatycznych i form jednostek leksykalnych, które mogą różnić się od siebie znacznie zależnie od dialektu, socjolektu i idiolektu. Badacz musi zadecydować, czy chce rejestrować wszystkie formy i odmiany, które są znane, czy wybierać jedynie część z nich, w tym ostatnim przypadku zaś – czy opisuje jeden wybrany dialekt, czy stara sie skupić na najbardziej reprezentatywnych i powszechnych cechach różnych odmian języka.

Jednym z najważniejszych czynników rozwoju języka jest literatura. Autorzy piszący w danym języku również muszą wybierać między różnymi formami, zazwyczaj wybierając te, których sami używają (jeśli język w którym piszą jest ich rodzimym językiem) albo te, które postrzegają jako najbardziej odpowiednie i prestiżowe. Wybory te mogą posiadać doniosłe znaczenie dla dalszego rozwoju języka, ponieważ autorzy mają również tendencję do używania form obecnych już w literaturze; posiadanie tradycji użycia przez wcześniejszych autorów jest dla dialektu formą nobilitacji. Zwłaszcza w przypadku zagrożonych języków, używanych raczej przez setki lub tysiące niż miliony ludzi, wpływ jednej książki dla dzieci albo utworu poetyckiego może mieć decydujące znaczenie, nie wspominając nawet o szkolnych podręcznikach czy przekładzie Biblii albo innych tekstów religijnych. W przypadku języków, które rozwijają swój standard w czasach najnowszych podobną rolę odgrywają środki masowego przekazu- prasa, radio, telewizja oraz internet, których wpływ może mieć nawet jeszcze większe znaczenie. Widoczne jest to np. w przypadku języka hausa, którego literacki standard, wypracowany już w XX stuleciu, nosi nazwę pochodzącą od tytułu gazety, która standardem tym się posługuje[1].

Stworzenie normy literackiej dla grupy blisko spokrewnionych dialektów może wydawać się lepszym sposobem na ich rewitalizację i rozwój niż traktowanie każdej odmiany używanej przez kilkadziesiąt osób jako osobnego języka. Niestety, język standardowy, raz wykształcony, przejawia często tendencję do wypierania form dialektalnych i wpływania na lokalne odmiany języka tak, że stają się one bardziej zbliżone do normy. Używanie form dialektalnych może nawet podlegać stygmatyzacji i być uważane za „niepoprawne” czy „wiejskie”. We współczesnych czasach istnienie środków masowego przekazu i rozbudowanej administracji publicznej czyni tę tendencję jeszcze bardziej zauważalną. Za przykład niech posłuży Polska, gdzie rozwój publicznego szkolnictwa po II wojnie światowej i wprowadzenie telewizji w końcu lat 50. przyczyniły się do zaniku językowej różnorodności Polski – współcześnie większość etnolektów (z istotnymi wyjątkami mniejszościowego języka kaszubskiego oraz dialektów Śląska i Podhala) używana jest w zasadzie tylko przez starsze osoby. Możliwe, że stworzenie literatury czy wprowadzenie edukacji podstawowej i środków masowego przekazu w języku zagrożonym może wywrzeć podobny, bądź nawet jeszcze poważniejszy wpływ na lokalne odmiany tego języka.

Stworzenie standardu literackiego zagrożonego języka w celu rozwijania go i ocalenia przed zanikiem może, paradoksalnie, prowadzić do sytuacji, w której nowy, sztuczny standard wypiera żywe dialekty, czyniąc je jeszcze bardziej zagrożonymi. Pewna forma normalizacji może być w procesie rozwoju języka nieunikniona, nie wolno jednak zapominać o tym zagrożeniu, ani o tym, jak ważne jest osiągnięcie równowagi między tworzeniem standardu językowego i zachowaniem językowej różnorodności.

[1] Gazeta nosi tytuł Gaskiya ta fi Kwabo, czyli „prawda jest cenniejsza od pensa”, a standard językowy nazywany jest gaskiyanci – „język Gaskiyi”. Nina Pawlak Język Hausa, Warszawa 1998, s. 10.